W kulturach pierwotnych przekłuwanie nosa ma bardzo duże znaczenie społeczne. W naszym świecie jest to wyłącznie forma ekspresji i sposób na ozdobienie swojego ciała. Piercing nosa, choć może wyglądać makabrycznie, wcale nie jest aż tak bolesny. Nie oznacza to jednak, że każdy może sobie na to pozwolić.
Przede wszystkim nie stosuje się do tego pistoletu do kolczykowania. Piercing nosa przeprowadza się przy pomocy igły wenflonowej lub iniekcyjnej. Zabieg należy zlecić doświadczonej kosmetyczce lub tatuażyście. Niezbędne jest zachowanie maksymalnej higieny – miejsce wkłucia musi zostać zdezynfekowane, podobnie jak sama igła i kolczyk.
To zadanie warto już zostawić specjaliście, ponieważ rodzaj kolczyka jest ściśle uzależniony od miejsca przekłucia nosa. Należy pamiętać, że wbrew stereotypowi, nie stosuje się kolczyków ze srebra czy złota – oba te metale wydłużają proces gojenia się rany.
Obecnie najpopularniejsze są kolczyki z tytanu G23, PTFE lub tzw. bioplastu. Ich zaletą jest to, że nie zawierają uczulającego niklu, są też hipoalergiczne.
Nos można przekłuć w różnych miejscach. Wszystko zależy od tego, jaki efekt estetyczny chce się osiągnąć. Wyróżniamy trzy podstawowe metody:
Niezbędne jest ścisłe stosowanie się do zaleceń specjalisty i dbanie o higienę. Przed dotknięciem kolczyka należy dokładnie umyć ręce. Miejsce przekłucia przemywamy kilka razy dziennie solą fizjologiczną lub środkiem aseptycznym. Do osuszania twarzy nie wolno używać ręcznika bawełnianego, bo jest on siedliskiem bakterii – zamiast tego sięga się po ręcznik papierowy.
Nie. Istnieje szereg przeciwwskazań, wśród nich:
Piercingowi nosa nie powinny się też poddawać osoby, które pracują na eksponowanych stanowiskach i mają bezpośredni kontakt z klientem – takie ozdabianie ciała nadal nie jest powszechnie akceptowane.