Co jakiś czas w mediach pojawia się informacja o wyjątkowo zaskakującym wydarzeniu, jakim było „ożywienie” osoby uznanej wcześniej za zmarłą. Bez wątpienia musi to być ogromny szok dla rodziny, jednak okazuje się, że można to wytłumaczyć naukowo. W medycynie takie przypadki określa się mianem syndromu Łazarza. Więcej o tym przeczytasz w naszym poradniku.
Syndrom Łazarza nawiązuje oczywiście do biblijnej postaci Łazarza, którego zmartwychwstanie miało być jednym z cudów uczynionych przez Jezusa Chrystusa. Jezus, jak czytamy w Piśmie Świętym, wskrzesił swojego przyjaciela, czym utwierdził uczniów w przekonaniu, że jest Synem Bożym.
Nie ma w tym żadnej tajemnicy, ani tym bardziej metafizyki. Syndrom Łazarza stwierdza się najczęściej u osób, których rzekoma śmierć została nieprawidłowo zdiagnozowana. Może to być skutek pośpiechu, niedokładności, ale też specyficznych okoliczności.
Najczęściej „zmartwychwstają osoby”, które:
Co ciekawe, według statystyk syndrom Łazarza najczęściej występuje po około 10 minutach od zaprzestania dalszej reanimacji pacjenta.
„Zmartwychwstanie” może niestety nieść ze sobą poważne konsekwencje zdrowotne, zwłaszcza w przypadku długotrwałego niedotlenienia mózgu. Okazuje się natomiast, że około połowa osób z syndromem Łazarza nie ma z tego tytułu żadnych długofalowych reperkusji.