Naucz się czytać między wierszami wybierając produkty spożywcze

Remigisz Szulc
13.07.2020

Bycie świadomym konsumentem jest dziś szczególnie ważne. Dlaczego? Ponieważ producenci, zwłaszcza żywności, starają się nas wykiwać dosłownie na każdym kroku. Wiadomo, że chcemy jeść zdrowo i smacznie, ale przy tym nie wydać za dużo. Co więc robi producent? Sprzedaje nam złudzenia, w dodatku na promocji. Aby nie dać się nabrać trzeba przede wszystkim wypracować w sobie umiejętność czytania między wierszami. Jak zastosować ją w praktyce podczas zwykłych zakupów spożywczych? Oto slogany, które zawsze powinny aktywować lampkę ostrzegawczą.

Coś z czymś

Informacja, że jakiś produkt spożywczy zawiera coś wartościowego, to potencjalna pułapka na konsumenta. Prosty przykład: jogurt z owocami. Nie dość, że najprawdopodobniej owoce stanowią w porywach kilka procent jego składu, to jeszcze jest bardzo możliwe, że owocowy smak został uzyskany poprzez dodanie sztucznych aromatów. Lepiej jest więc wybierać produkty „z czegoś”, a nie „z czymś”. Do koszyka wrzucamy parówki z szynki, a nie z dodatkiem szynki.

Wysoka zawartość produktów mięsnych

Fraza „produkty mięsne” praktycznie powinna od razu przekreślić daną ofertę. Dlaczego? Z prostego powodu: jeśli konkretny produkt faktycznie zawierałby mięso, to producent nie omieszkałby się tym pochwalić wprost. Użycie hasła „z produktami mięsnymi” w zdecydowanej większości przypadków oznacza tylko tyle, że w środku znajdziemy wszelkiego rodzaju odpady, czyli MOM – mięso oddzielone mechanicznie. Będą to chociażby chrząstki, tłuszcz, łapy, korpusy, niewykorzystane podroby i wszystko inne, czego z pewnością żaden z nas nie chciałby znaleźć na swoim talerzu.

Sugar free

Słynne już hasło okazuje się być całkowicie pozbawione treści. Produkty rzekomo bezcukrowe nierzadko zawierają o wiele więcej cukru, niż te oficjalnie słodzone. Skąd ten wniosek? Ano stąd, że producent po prostu zastępuje cukier innymi słodkimi dodatkami, będącymi źródłem fruktozy – chociażby owocami czy bardzo słodkim syropem klonowym. To jedna z tych pułapek, w które konsumenci wpadają najczęściej. Są święcie przekonani, że kupują dietetyczny produkt spożywczy, choć w rzeczywistości jest dokładnie odwrotnie.

Amarantus, komosa ryżowa, jarmuż – czy aby na pewno?

Jednym z najnowszych trików wykorzystywanych przez producentów żywności jest informowanie na opakowaniu, że dany produkt zawiera jakiś modny czy wyjątkowo zdrowy składnik – jak chociażby te, które wymieniliśmy w śródtytule. Konsument ochoczo sięga po produkt, bo przecież chce być trendy, eko i tak dalej. Nie zadaje już sobie trudu, by przeczytać cały skład. Nie wie zatem, że składnik, który de facto przekonał go do zakupu, występuje w produkcie jedynie w śladowej ilości.

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie