Zacznijmy od ciekawostki. Jeden z najsłynniejszych biegaczy w historii, Emil Zatopek, miał bardzo interesującą przypadłość. Otóż w stanie spoczynku jego serce biło z prędkością około 30 uderzeń na minutę. Zatopek był prawdopodobnie najbardziej znaną osobą chorującą na bradykardię, czyli spowolniony rytm serca. Czy to groźna choroba? Jak się ją leczy? Zapraszamy do naszego poradnika.
O bradykardii mówimy wtedy, gdy ustabilizowany rytm serca wynosi poniżej 50 uderzeń na minutę. Nie musi to wcale oznaczać poważnego schorzenia czy tym bardziej zagrożenia życia. Na bradykardię często cierpią osoby doskonale wytrenowane, które mają na tyle silny mięsień sercowy, że ten jest w stanie zapewnić odpowiednie ukrwienie organizmu bez konieczności pracy na zwiększonych obrotach. W takich przypadkach puls na poziomie 30-40 uderzeń na minutę nie jest powodem do interwencji chirurgicznej.
Inaczej wygląda to u osób, u których bradykardia ma charakter patologiczny i negatywnie odbija się na ich zdrowiu. Zbyt wolna praca serca może prowadzić do choroby niedokrwiennej, chronicznego niedotlenienia, a tym samym stanowić zagrożenie życia.
W sytuacji, gdy bradykardia ma charakter patologiczny, u pacjenta mogą wystąpić takie objawy, jak chociażby:
W cięższych przypadkach mogą pojawiać się także omdlenia.
Warto wiedzieć
Patologiczna bradykardia najczęściej ma związek z niedoczynnością tarczycy, chorobami mięśnia sercowego, nadciśnieniem, przyjmowaniem niektórych leków, a także może stanowić powikłanie po zawale, zapaleniu mięśnia sercowego czy boreliozie.
U osób całkowicie zdrowych, które nie odczuwają żadnych problemów w związku ze spowolnioną pracą serca, bradykardia wymaga jedynie obserwacji – nie podejmuje się tutaj żadnego leczenia.
Jeśli jednak bradykardia w jakikolwiek sposób zagraża zdrowiu i życiu pacjenta, to jedyną receptą jest wszczepienie elektronicznego stymulatora serca. To poważna i ryzykowna operacja, dlatego wykonuje się ją wyłącznie w ostateczności.